Violetta
To miłe Leon, ale... ten związek kolejny raz by nie wypalił, poza tym jestem z Diego i... no cóż, przemyśle to, ale...
-Okej, to bardzo miłe z twojej strony, słuchaj Leon, przepraszam Cię.
-Ja też Cię przepraszam, najlepsi przyjaciele?-zapytał Leon.
-Oczywiście, muszę już iść do Studia, a ty pewnie na motocross.
-Odprowadzić Cię?-zapytał uśmiechając się do mnie.
-Okej, chodźmy.
Po
drodze śpiewaliśmy sobie piosenkę "En Mi Mundo". Wyszło nam to pięknie.
Potem pod Studiem pożegnałam się z Leonem i poszłam do Studia.
Zauważyłam tam płaczącą Ludmiłe, która do mnie podeszła i rzekła:
-Violetta,
naprawdę czuję się z tym źle, przemyślałam sobie to wszystko, po prostu
byłam zazdrosna, że wszyscy poszli do Ciebie na imprezę oprócz mnie.
-No w sumie, ja też chce Cię przeprosić, nie powinnam Cię odrzucać, wybaczysz Mi?
-Pewnie i od teraz nie będę taka samolubna.-rzekła pierwszy raz przytulając się.
Ludmiła
poszła do domu, ja natomiast zostałam dłużej w Studiu, bo zastanawiałam
się nad moim własnym przedstawieniem, które ze znajomymi moimi
wystąpimy za miesiąc. Po dwóch godzinach miałam już połowę scenariusza,
postanowiłam, że to wystarczająco jak na ten jeden dzień i poszłam do
hotelu. Szłam drogą przez park, napotkałam tam znajome twarze. Był to
Leon i Ludmiła!
Ludmiła
Postanowiłam,
że skoro Leon nie jest ani z Larą ani z Violettą, zaczęłam go podrywać.
Jednak źle zrobiłam, rzucając go. Może to był błąd! Chciałem żebyśmy
oboje byli najsławniejsi w całym Studio, jak kiedyś. Natomiast Leon nie
odczuł tego co ja. Zdziwił się i uciekł. Zostałam sama! A jeśli chodzi z
przeprosinami Violetty, to one nie były takie do końca szczere, bo
jeszcze spiskowałam z Diegiem przeciwko niej. Również nie czułam tego,
że ona przepraszała mnie z całego, szczerego serca!
Leon
Poszedłem na tor motocrossu, spotkałem tam smutną Larę. Miała ona dla mnie kwiaty. Zapytałem ją:
-To dla mnie?

-Masz
rację, przepraszam, ale nie bądź zazdrosna, że spędzam więcej czasu z
Violettą, po prostu ona potrzebuje teraz wsparcia przyjaciół.
-Okej, to zrozumiałe. To co znowu jesteśmy parą?
-Jeśli zaprosisz mnie do najdroższej restuaracji...
-Zgoda, to kiedy?-zapytała ucieszona Lara.
-Może około godziny siedemnastej. Chcę na początek pojeździsz kilka rundek na motorze, potem spotkać się z Violettą zgoda?
-Okej, teraz nie gadaj tylko jedź!-rzekła uśmiechnięta Lara.
Violetta
Pomyślałam
w pewnej chwil gdy szłam do domu, czy ja jeszcze istnieje dla Diega?
Wiem, że wyjechał na tydzień z ojcem do Londynu, ale żeby ode mnie
odbierać telefonów, przecież wie w jakich trudnych chwilach teraz
przechodzę. Powoli rozmyślałam na temat zerwania, uważam, że nie jestem
gotowa jeszcze na związek. Wole pożyć wolna, mieć przyjaciół i rodzinę,
żadnych chłopaków i wrogów. Postanowiłam żyć na nowo. Wybaczyłam Ludmile
i wydać było, że jednak zły charakter, może zmienić się na coś
lepszego. Jednak zatkało mnie, że Ludmiła podrywa Leona. Kto by tego
przepuszczał? Jestem okropnie zmęczona dzisiejszym dniem. Gdy wróciłam
do hotelu czekali tam na mnie Maxi i Naty, zaprosili mnie na spacer,
oczywiście nie mogłam odmówić i zgodziłam się.
Leon
Po
tych ciężkich rundach motorem, poszedłem do domu, by przygotować się na
spotkanie w restauracji z Larą. Cieszyłem się, że Violettcie nie
przeszkadzało to, że spotykam się z Larą.
Godzinę później...
Byłem
już na miejscu, Lara była tak ślicznie ubrana, że zacząłem ją
komplementować. Widać było, kiedy rozmawialiśmy, że jej na mnie zależy.
Violetta
Gadałam z Maxim i Naty o zachowaniu Diega. Naty rzekła:
-Ja bym na twoim miejscu Violetta na niego uważała.
-A niby dla czego?
-Nie wiem, czy powinnam Ci o tym mówić...-zaczęła mówić przez nos Naty.
-No mów! Proszę.-rzekłam.
-No dobra, widziałam Diega z... Ludmiłą. Przytulali się do siebie.
-Ach ten drań! Ale na razie nie będę z nim zrywać! Gdy przyjedzie będę śledzić jego każdy ruch.
-Okej, nie jesteś zła, że dopiero ci teraz o tym mówię?
-Nie, nie, nie no coś ty, ale dzięki za szczerość.
-A my kiedy pójdziemy na randkę?-wtrącił się Maxi.
-Mówię to setki razy kotku, idziemy za tydzień!-powiedziała w spowolnionym tempie Naty.
-To ja może wam nie przeszkadzam, dzięki, że mogłam wam się wyżalić.-powiedziałam.
-Nie ma za co, jak będziesz potrzebować pomocy, to wiesz gdzie my jesteśmy.-rzekła Naty idąc z Maxim za rękę.
*********************************************************************************
Hej,
sory, że taki krótki, ale te pierwsze trzy rozdziały będą krótkie z
braku weny :( . Następny za dwa, trzy najpóźniej do tygodnia. Mam
nadzieję, że się spodoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz