Violetta
Po
tym wczorajszym dniu byłam ogromnie zmęczona. Nie dość, że aż tyle
dzieci poznałam, nie dość, że zebraliśmy pieniądze na przedstawienie to
jeszcze na dokładkę mamy nowego członka rodziny, mojego słodkiego
braciszka, Tobiego. Mój tata jak napalony od razu w nocy obmyślał plan
pokoju mojego nowego brata. Dzisiaj nie chciałam iść do Studia, ponieważ
miałam dwa powody: pierwszy powód to to, że chciałam spędzić jeden
dzień z Tobym i Federiciem, a druga sprawa, że zaczęłam mieć katar,
dlatego też nie mogłam dużo razy przytulać Tobiego, bo by się ode mnie
od razu zaraził. Angie też nie poszła do Studia, bo chorobowe jej kończy
się dopiero za tydzień, dlatego również chciała zająć się jej nowym
synkiem. No i świetnie, już nas jest czworo: ja, Shaylle, Fede i Toby.
Niezła gromadka. Federico i mój tato obmyślali i szkicowali plan pokoju,
a ja robiłam kaszkę dla Tobiego. Olgita co chwilę patrzyła na maleństwo
bawiące się w salonie. Toby dopiero miał dwa latka, więc
dopiero zaczął poznawać świat, zupełnie jak ja rok temu. Dwie godziny
później Angie i mój tata pojechali do sklepu meblowego by zamówić
łóżeczko i meble do pokoju nowego członka rodziny. Ja z Federiciem
zajmowaliśmy się Tobym, ale nie długo bo zadzwonił do mnie telefon.
Odebrałam, był to Leon:
-Słuchaj, te twoje urodziny są aktualne?
-Jak najbardziej już za cztery dni. A będziesz?
-Wiesz, a mógłbym zabrać Larę?
Zabiło mi okropnie serce i rzekłam:
-Wiesz, ja Lary nie znam i nie chcę, żeby przychodziła.-powiedziałam delikatnie.
-Dobra, i tak przyjdę, czemu nie byłaś dzisiaj w Studio?
-Dostałam ataku kataru, a poza tym zajmowałam się z Fede Tobym.
-Aha spoko, to do zobaczenia jutro, na razie.
-Cześć. - i odłączyłam się.
Zapomniałam,
że dzisiaj miałam się spotkać z Fran i pójść do centrum handlowego,
poprosiłam Federica, żeby się zajął Tobym, natomiast Fede też wychodził
bo umówił się na randkę z Maddie. Pozostała nam jedynie Olgita i
Ramallo. Oczywiście Olga chętnie się zgodziła, Ramallo natomiast bał się
dotykać malucha, bo jak zwykle "Przestrzeń Osobista".
Więc wyszłam razem z Federiciem, Fede udał się w lewo, a ja w prawo. Przed sklepem czekała na mnie Francesca i rzekła:
-Hej Viola, to co idziemy kupić ci jakieś ubranie na przyjęcie urodzinowe?
-Okej. I weszłyśmy do sklepu.
Federico
Przyszedłem do restauracji "U Camino". Czekała już tam na mnie Maddie i rzekła:
-Akurat jesteś w sam raz.
-Sory, że tak długo, ale mamy wiesz nowego brata.
-Wiem, widziałam w autokarze.
-Okej, co chcesz zjeść?
-Poproszę może kawę latte i spaghetti.
-Dobrze, idę do kelnera, za chwilę wracam.
-Zgoda.
Maddie

Violetta
Obeszłyśmy już z Fran około czternastu sklepów, ale w końcu wybraliśmy super zestaw na moje urodziny. Byłam
tak zmęczona, że od razu nie mówiąc Francesce wyszłam ze sklepu. Razem z
nią pojechałam do domu. Nie mogę się doczekać, że już za cztery dni
moje urodziny. Mam nadzieję, że będę one najlepsze w historii dziejów.
Godzinę później:
Godzinę później:
Violetta
Byłyśmy
już z Francescą na miejscu. Moja przyjaciółka chciała zobaczyć Tobiego i
pozwoliłam jej do mnie przyjść. W domu był ogromny harmider, dlatego,
że tato wraz z robotnikami wnosili meble do pokoju małego. Rzekłam do
Francesci:
-Przyszłaś w nie w porę, bo Toby śpi, ale obudzę go jak chcesz.
-A nie będzie z tym kłopotu?-zapytała.
-Nie, wcale.-rzekła Angie podsłuchując naszą rozmowę.
I
razem z Fran udałyśmy się do sypialni rodziców by obudzić Tobiego. Toby
od razu ucieszył się, że Francesca przyszła. Bardzo ją lubiał i śmiał
się od ucha do ucha gdy razem z nią pokazywaliśmy mu śmieszne minki.
Toby po zmęczeniu tą zabawą zaspał. Potem odprowadziłam Francescę do
drzwi, a w drzwiach stanął Federico. Był niezmiernie szczęśliwy.
Pożegnałam się z Francescą i zapytałam Federica:
-A co ty taki szczęśliwy?
-Bo już za dwa dni Maddie chce mnie przedstawić swoim rodzicom!
-Jak to? Przecież nie pamiętasz, że mamy występ?
-A no rzeczywiście, kurczę.-powiedział zakłopotany.
-Nie martw się, Maddie na pewno przełoży to spotkanie na późniejszy termin.
-Niestety nie...
-Jak to?!-zapytałam okropnie zaciekawiona.
-Bo jej rodzice kazali jej... wracać do domu i prosiła mnie żebym z nią zamieszkał i z jej rodzicami.
-Fede, ale wiesz, że będziemy tęsknić, poza tym sama z rodzicami nie wyrobię się z Tobym.
-Wiem, ale... masz Diega, Fran, Naty, Marca do tego jeszcze Olgę i Ramallo.
-Myślałam,
że lubisz spędzać czas z rodziną i, że rodzina jest dla ciebie
ważniejsza od dziewczyny.-powiedziałam i z płaczem poszłam do swojego
pokoju. Zadzwoniłam do Naty i jej się wyżalić.
Rozmowa telefoniczna:
Naty: Słuchaj Violu, Federico pierwszy raz poczuł motyle w brzuchu i chce poczuć swobodę.
Violetta: Wiem, ale...
N: Wiem, będziesz za nim tęsknić i dopiero się z nim zapoznałaś. Zgadłam?
V: No rzeczywiście, masz rację. To co ja mam zrobić?
N: Rób co do ciebie należy, na razie skup się na przedstawieniu, a potem pomyśl.
V: Masz rację dzięki Naty, do usłyszenia, papa.
N: Papa, do jutra.
***********************************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz