piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 30 ~ Epilog

Violetta
Obudziłam się w piękny, słoneczny dzień. Dzisiaj moje urodziny! Pamiętam jak moja mama, Maria urodziła mnie o godzinie 19:00. Tak mi powiedział mój ojczulek. Ktoś zapukał do moich drzwi byli to: Fran, Naty, Angie, mój tato, Marco, Maxi i Diego. Zaśpiewali mi znaną piosenkę urodzinową "Sto lat". Potem zdmuchnęłam siedemnaście świeczek na babeczce pieczoną przez Olgę. Francesca zapytała mnie:
-Jakie pomyślałaś życzenie?
-Odpowiednie, dla mnie. Nie mogę zdradzić bo się nie spełni.-rzekłam wstając z łóżka.
Naty dodała:
-Zejdziemy na dół i pójdziemy do Studia solenizantko.-rzekła Naty i wszyscy zeszli na dół. 
Przebrałam się w koszulę z kołnierzykiem i z ćwiekami, do tego kremową, krótką sukienkę i buty na koturnie. Gdy zeszłam na dół Diego rzekł:
-Wow! Nie wiedziałem, że moja dziewczyna jest aż taka piękna!-rzekł Diego uśmiechając się do mnie.
-Rzeczywiście Diego można pozazdrościć tobie.-rzekli ze śmiechem Maxi i Marco. 
Dziewczyny również były zauroczone moim wyglądem, chciały ode mnie je pożyczyć po przyjęciu. Przed wyjściem jeszcze mały Toby zaśpiewał mi urocze Sto lat. Był taki uroczy, dałam mu całuska, przytuliłam go i ja Marco, Maxi, Diego, Fran, Naty i Angie wyszliśmy do Studia.
W Studio wszyscy składali mi życzenia, życzyli mi najwięcej miłości! W tej samej chwili do Studia przyszedł Leon i rzekł:
-Wszystkiego najlepszego Violetta. Dużo zdrowia, szczęścia i zadowolenia z przyjaźni i z miłości.
-Dzięki Leon, to wspaniałe życzenia.-rzekłam i pocałowałam go lekko w policzek. 
Nagle z sali muzycznej wybiegła Ludmiła i Camila, które rzekły:
-Ooo ty Violetko, masz dzisiaj urodziny?! Gdzie zaproszenia dla nas?
-Dla was?! Po tym co mi narobiłyście, nigdy. Trzeba sobie na nie zasłużyć.
-Ale Violu, my tylko...
-Nie Ludmiła wiem co kombinujesz, nie!-krzyknęłam i poszłam na zajęcia z muzyki.
Angie poprosiła byśmy wszyscy nauczyli się śpiewać czysto "Happy Birthday". Kiedy to śpiewali wszyscy śpiewali to dla mnie, byłam szczęśliwa, że wokół mnie jest tyle przyjaciół. Nie jestem sama, mam rodzinę, mam komu się wyżalić. Potem na zajęciach z tańca Gregorio był dla mnie bardzo miły, nawet mnie pochwalił za zrobienie obrotu "Spec". Następnie mieliśmy zajęcia z Beto i Pablem. Polegały one na tym, że musieliśmy zagrać Happy Birthday na wiolonczeli. Również dobrze mi poszło, nie wiem chyba dzień moich urodzin jest szczęśliwym dniem. Potem miały być druga godzina z Angie. Nastąpiła dwudziesto minutowa przerwa. Pogadałam z przyjaciółkami o moim przyjaciółkom jak mają przyjść ubrane i dokładnie kiedy mają przyjść. 

Ludmiła
Byłam na nią okropnie wkurzona! Jak można mnie nie zaprosić! Hańba! Obmyślałam z Camilą plan jakby tu zniszczyć jej dzień?

Violetta
Wreszcie skończyły się zajęcia w Studio. Razem z Naty i Francescą poszłyśmy do mojego domu, pomóc Oldze w przygotowaniach. Diego miał przyjść za godzinę bo musiał pójść jeszcze zrobić mamie zakupy. Byliśmy już w domu. Toby wraz z moim tatą dekorowali tort urodzinowy, a Ramallo i Olga wieszali dekorację. Postanowiłam, że Naty pomoże mi się ładnie ubrać i uczesać, a Francesca poodkurza salon. I tak podzieliłyśmy się zadaniami. Naty bardzo ładnie pofalowała mi włosy, do tego śliczne mi ubrania przygotowała. Nawet dziesięć minut nie minęło, a Francesca już poodkurzała całe zakamarki salonu i kuchni. Ona jest normalnie mistrzem! Do drzwi zapukał pierwszy gość, Diego. Otworzyłam mu drzwi, a on trzymał w rękach ogromne pudełko, był to mój prezent od niego. Prezenty dopiero mogłam rozpakować po zdmuchnięciu świeczek na torcie. Diego ubrał się w ładny smoking, postawił sobie włosy na żelu, był taki przystojny! Następnie do drzwi zapukał Maxi, zaśpiewał mi Sto Lat po francusku! Naty wyciągnęła moją listę gości i zaznaczała obecność gości, przy obecnych wstawiała plusika, a jak ich nie było wstawiała minusa. Natomiast to było sprawdzenie obecności "próbne". Przyjęcie dopiero miało się odbyć za godzinę. Mój tato włączył nam muzykę i tańczyliśmy. Ja z Diego, Maxi z Naty, a Fran z Tobym. Toby to naprawdę dobry tancerz-powiedziała z uśmiechem Francesca. Potem zapukał Broduey z Andresem. Czekaliśmy jeszcze tylko na Leona. Została mu minuta. Bałam się, że nie przyjdzie.


Leon
Bałem się, że nie zdąże. W ostatnich minutach bez pukania wszedł do domu Castillo. Widać było po minie Violetty, że bardzo się ucieszyła. Rzekłem:
-Przepraszam, że się spóźniłem, ale gdy mnie tata wiózł to były ogromne korki na mieście.
-Nic się nie dzieję Leon chodź wszyscy są na górze, Violetta cię odprowadzi.-rzekła Angie.
 Przywitałem się z Violettą i podarowałem jej prezent. Powiedziałem:
-Mam nadzieję, że się spodoba.-rzekłem i poszliśmy do jej pokoju. Przy stole siedzieli i rozmawiali Andres, Naty, Francesca, Broduey, Maxi i... Diego. Przywitałem wszystkich, na szczęście siedziałem obok Andresa i Francesci. 

Violetta
-Na sam początek może coś zaśpiewamy?
-Ja z miłą chęcią.-powiedział Broduey.
Wszyscy również przytaknęli i zaczęliśmy śpiewać "On Beat". Potem zaczęliśmy tańczyć choreografię Jackie. Następnie Francesca powiedziała:
-To co gramy w butelkę? Ten kto chce ręka do góry. Wszyscy podnieśli prócz Leona. Fran dodała:
-Przegłosowane! Gramy! Chyba, że Leon nie chcesz?-spytała go Francesca.
-Nie, nie gramy.-rzekł Leon i zaczęliśmy grać. 
Pierwsza zaczęła kręcić Naty. Wykręciła Andresa i powiedziała:
-Andres, prawda czy wyzwanie?
-A co to yy wyzwanie?
-Andres!-krzyknęliśmy wszyscy.
-No dobra, prawda. 
-Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
-Yyy... chyba tak!
-Dobra teraz ty kręcisz!-rzekła Naty.
Andres wylosował Diega:
-Diego prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie!
-Pocałuj Violettę!-zaśmiał się Andres.
I tak Diego pocałował mnie uśmiechając się.
Następnie Diego kręcił, wylosował Brodueya:
-Broduey, prawda czy wyzwanie?
-Prawda!
-Czy dalej myślisz o Camili?
-Nie, raczej nie.
-Ok, teraz ty kręcisz.
Broduey zaczął kręcić i wylosował Maxiego:
-Maxi prawda czy wyzwanie?
-Wyzywanie!
-Wyznaj miłość... Violettcie!
-Ej, a co ciągle ja!-krzyknęłam śmiejąc się.
-Niestety Viola takie życie-powiedział Leon.
I Maxi wyznał mi przepiękną, zabawną miłość. 
I tak oto zabawa dobiegła końca.
Angie zawołała nas na dół na torta urodzinowego. Było tam napisane "Happy Birthday Violetta!". Diego wraz z Maxim i Leonem zapalili siedemnaście świeczek. W pewnej chwili pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam za drugim razem wszystkie świeczki. Wszyscy zaczęli być brawo!

Ludmiła
Razem z Camilą obmyślałyśmy plan zrujnowania urodzin Violetty. 
-Camila, rusz tą głową!
-Nie mam bladego pojęcia.-rzekła zdyszana Camila.
-Mam! Jestem genialna! Wiem jak w ogóle pozbyć się tej małolaty! Chodź musisz mi pomóc. 
-A gdzie mamy iść Ludmiła?
-Jak to gdzie?! Do jej domu, zobaczy jak to nie ładnie zapraszać na imprezę dobrej przyjaciółki!

Violetta
Po zdmuchnięciu świeczek, goście i ja zasiedliśmy do stołu by zjeść tort. Oczywiście pochwaliliśmy Olgę za taki wkład pracy w ten tort. Po zjedzeniu Angie włączyła na megnetofonie piosenki, które stworzyliśmy przez te pięć miesięcy w Studiu. Zabawa była przednia, nawet Diego i Leon zaczęli się dobrze bawić i wariować. Naty pomyślała, że zagramy w limbo. To był świetny pomysł, dlatego wszyscy przyłączyli się. Pierwsza przez limbo przeszedłam ja, potem Diego, Leon, Broduey, Naty, Maxi, Francesca, Toby wraz z moim ojczulkiem, Angie, Ramallo i na końcu z babeczkami Olga. Najniżej przeszła Francesca i dostała wielką nagrodę, mój srebny naszyjnik. To jeszcze nie był koniec imprezy! Zostały nam takie zabawy jak: Konkurs na śpiew, Konkurs na tańce i na najlepszego matematyka.

Tymczasem, nie daleko domu solenizantki...

Ludmiła
-Chodź szybciej, Bozia dała nóżki, żeby szybko chodzić!
-Spokojnie Ludmiła już jesteśmy na miejscu! Oto jej mieszkanie!
-Dobra czas na działanie! Tylko musisz mnie pomalować!

Violetta
Czas na konkurs na śpiew. Jako pierwszy miał wystąpić Leon z Andresem w piosence "Voy Por Ti". 
Zaśpiewali według nas cudnie. W "jury" byli Angie, mój tato, Toby, Olga i Ramallo. Następnie mieli wystąpić wszyscy w piosence "En Mi Mundo".

W tym samym czasie...

Ludmiła
-Szybciej, wchodź po cichu. I tak weszliśmy od tyłu domu, do kuchni Violetty. Nie znałam się dokładnie na przewodach i na gazie, dlatego odłączyłam wszystkie kable jeśli chodzi o te przewody i postawiłam w kuchni kilka ubrań, które się paliły. Razem z Camilą zatarłyśmy ręce i schowaliśmy się w garażu. 

Violetta
Nagle gdy mieliśmy zacząć zgasło światło! Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mieliśmy oświetlenia. Wszyscy panikowaliśmy, nie wiedzieliśmy co począć! Nagle Broduey rzekł:
-Czy czujecie zapach ognia?
-Rzeczywiście!!!!-rzekliśmy wszyscy na głos. Nic nie widzieliśmy! Nagle poczułam jak sufit zaczyna opadać, poczułam otwarte wejście. Jednak zakręciło mi się w głowie, ogień się do mnie zbliżał.
Zemdlałam...



THE END PRIMERA TEMPORADA

********************************************************************************

Tak oto mój epilog :)) . Dobrnęłam do końca . Wcześniej dodałam
bo stęskniłam się za wami ;D . Prolog w niedzielę, wieczorkiem. Rozdział pierwszy już
21 lutego. ;) A za chwilę kilka zmian na blogu, które czekały od dawna... A jakie? Za chwilę
się dowiecie!

          

   

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Latte Szablono Sfera