piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 24 ~ Wiele można zyskać, jeśli pomożemy innym

Violetta
Razem z Diegiem szykowaliśmy mój ulubiony placek, placek z cynamonem i jabłkiem. Diego również go uwielbiał i dużo razy go robił, dlatego miał większą wprawę niż ja. Najpierw robiliśmy ciasto, jajka, mąka cukier itp. gdy ciasto było już w piekarniku, Olga poszła oglądać telewizję u siebie w pokoju, a ja z Diegiem zaczęliśmy się obsypywać mąką. Była z tego wielka radocha. Potem gdy się opanowaliśmy zauważyliśmy całą białą kuchnię. Na szczęście Olga zaspała, Angie została jeszcze w Studio, a mój tato dopiero za godzinę wraca z pracy, dlatego też Diego szybko wziął odkurzacz, ja wzięłam zmiotkę i w mgnieniu oka wszystko było jak dawniej. Potem Diego wziął mnie za talię i pocałował mnie. Gdy popatrzył na zegarek, zauważył godzinę 19:44. Musiał niestety już iść do domu, podziękowałam mu za tą pomoc i Diego wyszedł. Ja również byłam okropnie zmęczona tym dniem, że poszłam się położyć spać. Francesca natomiast już ze mną nie mieszkała, bo jej rodzice szybciej wrócili dlatego też Fran musiała wracać do swojego domu. Za nim położyłam się spać napisałam w pamiętniku opis dzisiejszego dnia:

Drogi Pamiętniku!
Dzisiejszy dzień był świetnym dniem. Spędziłam super czas z Diegiem, wiedziałam już
że zależy mu na mnie, szkoda, że Fran już ze mną nie mieszka, ale wolnoć Tomku
w swoim domku. Ahh... Nie mogę się doczekać jutrzejszego występu dla bezdomnych
dzieci. To będzie dla nas dobra lekcja wychowawcza.
Besos, Violetta :)

Violetta

Jak zwykle rano zjadłam śniadanie i poszłam do Studia. Wszyscy czekali na zewnątrz na autokar, który zawiezie nas do Domu Dziecka. Francesca była podekscytowana, że zobaczy te biedne małe dzieci, bo może im w jakiś sposób pomóc, ja dzieciom chciałabym podarować swoje buty gdy miałam zaledwie dwa latka. Nie były one zniszczone, były one niebieskie, moja mama Maria uważała, że są one dla chłopczyka, a tato, że dla dziewczynki, ale wkrótce okazało się, że moja mama miała całkowitą rację. Wreszcie przyjechał autokar, do Domu Dziecka jechali z nami Jackie, Angie i Antonio. Natomiast Pablo i Gregorio musieli pilnować Studia. Miałam zamiar usiąść z Fran, natomiast za nami siedzieli Diego i Marco. Leon siedział z Andresem, Ludmiła z Camilą, a Naty z Maxim. Broduey siedział z Antoniem, a Jackie i Angie siedziały razem z tyłu. Jazda trwała trzy godziny, w czasie podróży śpiewaliśmy piosenki, które nauczyła nas Angie. Śpiewaliśmy min. En Mi Mundo, Podemos i On Beat- tak jakby hymn naszej szkoły. Wkrótce byliśmy na miejscu. 

Ludmiła
Gdy autokar się zatrzymał my jako pierwsze z Camilą wysiadłyśmy. Kiedy zauważyłam jak wygląda z zewnątrz Dom Dziecka opadła mi szczęka. Był dość... dziwny, ale jeśli to chodzi o dzieci to nie chodzi im pewno o styl tylko o to by miały dach nad głową. Moim skromnym zdanie powinni ten budynek odremontować i dodać tu takie kolory jak róż, fiolet, to by podkreślało to miejsce. 

Violetta
Kiedy weszliśmy do środka naszym oczom ukazał się wielki, ogromny a przede wszystkim długi korytarz. W pewnej chwili z sali gabinetu wyszła miła skromna pani, dość starsza pewnie około. pięćdziesięciu pięciu lat, która zapytała:
-O to pewnie pan Antonio, pani Angie i pani Jackie i wy duże dzieciaki.-zaśmiała się pani, i dodała:
-Witam was w domu dziecka, jestem pani Theresa, prowadzę to miejscę od dwudziestu dwóch lat. Pracuję tutaj dla dobra dzieci, których rodzice porzucili lub nie mogli ich wychowywać. Widzę również, że chcecie im podać te podarunki. Chodźcie, zaprowadzę was do sali zabaw, gdzie wszystkie dzieci się bawią. Kiedy weszliśmy zauważyliśmy ogromnie duże dzieci. Były tam dzieci około czterech latek, pięciu do czternastu lat. Wszystkim rozdaliśmy zabawki i upominki, następnie pani Theresa powiedziała, że sala numer dwadzieścia to żłobek dla niemowląt. Razem z Fran podaliśmy im różne upominki. Później pobawiliśmy się z nimi, kołysaliśmy je itp. To była świetna zabawa. Nagle Andres usłyszał pukanie do drzwi, pani Theresa otworzyła drzwi, a tam zostało owinięte małe niemowlę, bardzo brudne i płakało. Razem z Francescą pomogliśmy pani w umyciu tego niemowlaka. Gdy pani Theresa miała dać go do łóżeczka okazało się, że wszystkie miejsca są zajęte, więc położyliśmy go w takim niby łóżeczku, tyle, że zniszczonym, lecz podstawy do trzymania miało. Wpadłam na pomysł! Zadzwoniłam do mojego taty o tą propozycję, tato bardzo się zdziwił, ale wreszcie zgodził się. Więc pomysł był taki, żeby to małe niemowlę zabrać za sobą i żeby z nami zamieszkało. Pani Theresa była zaskoczona i nie wierzyła, że mój ojciec się zgodził dlatego zadzwoniła do niego. Chwilę pani z moim tatą rozmawiała, aż gdy skończyła rzekła:
-Dobrze, mam nadzieję, że się nim zajmiesz.
Podziękowałam pani Theresie, już miałam ubierać malucha gdy druga opiekunka, pani Molly rzekła:
-Mamy łóżeczku dla maluszka.
Oznaczało to, że niemowlę już ma dom! Zaczęłam płakać, że nie mogę mieć młodszego rodzeństwa. Wtedy pani Theresa rzekła:
-Wiesz co jest tutaj mały chłopczyk, ma trzy latka i płaczę każdymi dniami, że chce mieć rodzinę, porozmawiaj z nim.
-Dobrze.-rzekłam i poszłam do niego.
Chłopczyk miał na imię Toby, był bardzo słodki i grzecznym chłopcem. Pobawiłam się z nim, nakarmiłam go, dobrze się z nim bawiłam, gdy do sali weszła Angie i rzekła:
-Violu, musimy już jechać.
-Ale Angie, błagam jeszcze chwilę.
-Violu autokar nie będzie na ciebie czekać.
-Dobrze, pa Toby, będę za tobą tęsknić.-dałam mu całusa i poszłam.
Poczułam ból, że go więcej nie zobaczę. Autokar jeszcze pięć minut stał bo musiał zatankować. Gdy odjeżdżał zatrzymała go pani Theresa i rzekła:
-Przepraszam, mogę porozmawiać z Violettą Castillo?
-Oczywiście tylko szybko.-powiedział kierowca i zatrzymał się.
Pani Theresa podarowała mi Tobiego! Powiedział on, że ja jestem jego rodziną. Wzruszyłam się, i podziękowałam pani Theresie za wszystko. Gdy uczniowie zobaczyli małego Tobiego w autokarze zapytali:
-A co tu robi to dziecko?
-To jest mój nowy braciszek, Toby-powiedziałam i przytuliłam go z całej siły. Angie była zdziwiona i równie uradowana. Gdy wróciliśmy do domu Federico i Olga zapytali razem:
-A co tu robi ten dzieciak?
Mój tata się wtrącił, wziął Tobiego i rzekł:
-To jest nasz nowy członek rodziny!
Wszyscy ucałowali Tobiego. Fede bardzo się ucieszył, że będzie mieć brata, ja również. To będzie nasz nowy etap w życiu. Również zebraliśmy pieniądze na przedstawienie! Byłam taka szczęśliwa, że nie prosiłam już o żaden prezent na moje urodziny, które będą za trzy dni, bo Toby to mój urodzinowy i najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć.

*********************************************************************************


Tak trochę zmieniłam plany co do 24 rozdziału, miało się nic nie wydarzyć, ale
nagle olśniło mnie i postanowiłam, że Viola będzie miała młodszego braciszka, Tobiego
którego twarzy użyczy znany Toby z serialu "Powodzenia Charlie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Latte Szablono Sfera