piątek, 28 lutego 2014

S02 Rozdział 33 ~ Wybaczam Ci

Violetta
To miłe Leon, ale... ten związek kolejny raz by nie wypalił, poza tym jestem z Diego i... no cóż, przemyśle to, ale...
-Spokojnie, tylko chciałem Ci powiedzieć, że zerwałem z Larą.
-Okej, to bardzo miłe z twojej strony, słuchaj Leon, przepraszam Cię.
-Ja też Cię przepraszam, najlepsi przyjaciele?-zapytał Leon.
-Oczywiście, muszę już iść do Studia, a ty pewnie na motocross.
-Odprowadzić Cię?-zapytał uśmiechając się do mnie.
-Okej, chodźmy. 
Po drodze śpiewaliśmy sobie piosenkę "En Mi Mundo". Wyszło nam to pięknie. Potem pod Studiem pożegnałam się z Leonem i poszłam do Studia. Zauważyłam tam płaczącą Ludmiłe, która do mnie podeszła i rzekła:
-Violetta, naprawdę czuję się z tym źle, przemyślałam sobie to wszystko, po prostu byłam zazdrosna, że wszyscy poszli do Ciebie na imprezę oprócz mnie.
-No w sumie, ja też chce Cię przeprosić, nie powinnam Cię odrzucać, wybaczysz Mi?
-Pewnie i od teraz nie będę taka samolubna.-rzekła pierwszy raz przytulając się.
Ludmiła poszła do domu, ja natomiast zostałam dłużej w Studiu, bo zastanawiałam się nad moim własnym przedstawieniem, które ze znajomymi moimi wystąpimy za miesiąc. Po dwóch godzinach miałam już połowę scenariusza, postanowiłam, że to wystarczająco jak na ten jeden dzień i poszłam do hotelu. Szłam drogą przez park, napotkałam tam znajome twarze. Był to Leon i Ludmiła!

Ludmiła
Postanowiłam, że skoro Leon nie jest ani z Larą ani z Violettą, zaczęłam go podrywać. Jednak źle zrobiłam, rzucając go. Może to był błąd! Chciałem żebyśmy oboje byli najsławniejsi w całym Studio, jak kiedyś. Natomiast Leon nie odczuł tego co ja. Zdziwił się i uciekł. Zostałam sama! A jeśli chodzi z przeprosinami Violetty, to one nie były takie do końca szczere, bo jeszcze spiskowałam z Diegiem przeciwko niej. Również nie czułam tego, że ona przepraszała mnie z całego, szczerego serca!

Leon
Poszedłem na tor motocrossu, spotkałem tam smutną Larę. Miała ona dla mnie kwiaty. Zapytałem ją:
-To dla mnie?
-Tak, słuchaj tęsknię za Tobą. Nie jesteśmy parą od jednego dnia, ale tęsknie za Tobą, nie możesz zmieniać dziewczyn jak rękawiczki!
-Masz rację, przepraszam, ale nie bądź zazdrosna, że spędzam więcej czasu z Violettą, po prostu ona potrzebuje teraz wsparcia przyjaciół. 
-Okej, to zrozumiałe. To co znowu jesteśmy parą?
-Jeśli zaprosisz mnie do najdroższej restuaracji...
-Zgoda, to kiedy?-zapytała ucieszona Lara.
-Może około godziny siedemnastej. Chcę na początek pojeździsz kilka rundek na motorze, potem spotkać się z Violettą zgoda?
-Okej, teraz nie gadaj tylko jedź!-rzekła uśmiechnięta Lara. 


Violetta
Pomyślałam w pewnej chwil gdy szłam do domu, czy ja jeszcze istnieje dla Diega? Wiem, że wyjechał na tydzień z ojcem do Londynu, ale żeby ode mnie odbierać telefonów, przecież wie w jakich trudnych chwilach teraz przechodzę. Powoli rozmyślałam na temat zerwania, uważam, że nie jestem gotowa jeszcze na związek. Wole pożyć wolna, mieć przyjaciół i rodzinę, żadnych chłopaków i wrogów. Postanowiłam żyć na nowo. Wybaczyłam Ludmile i wydać było, że jednak zły charakter, może zmienić się na coś lepszego. Jednak zatkało mnie, że Ludmiła podrywa Leona. Kto by tego przepuszczał? Jestem okropnie zmęczona dzisiejszym dniem. Gdy wróciłam do hotelu czekali tam na mnie Maxi i Naty, zaprosili mnie na spacer, oczywiście nie mogłam odmówić i zgodziłam się. 

Leon
Po tych ciężkich rundach motorem, poszedłem do domu, by przygotować się na spotkanie w restauracji z Larą. Cieszyłem się, że Violettcie nie przeszkadzało to, że spotykam się z Larą. 

Godzinę później...

Byłem już na miejscu, Lara była tak ślicznie ubrana, że zacząłem ją komplementować. Widać było, kiedy rozmawialiśmy, że jej na mnie zależy. 

Violetta
Gadałam z Maxim i Naty o zachowaniu Diega. Naty rzekła:
-Ja bym na twoim miejscu Violetta na niego uważała. 
-A niby dla czego?
-Nie wiem, czy powinnam Ci o tym mówić...-zaczęła mówić przez nos Naty.
-No mów! Proszę.-rzekłam.
-No dobra, widziałam Diega z... Ludmiłą. Przytulali się do siebie.
-Ach ten drań! Ale na razie nie będę z nim zrywać! Gdy przyjedzie będę śledzić jego każdy ruch.
-Okej, nie jesteś zła, że dopiero ci teraz o tym mówię?
-Nie, nie, nie no coś ty, ale dzięki za szczerość.
-A my kiedy pójdziemy na randkę?-wtrącił się Maxi.
-Mówię to setki razy kotku, idziemy za tydzień!-powiedziała w spowolnionym tempie Naty.
-To ja może wam nie przeszkadzam, dzięki, że mogłam wam się wyżalić.-powiedziałam.
-Nie ma za co, jak będziesz potrzebować pomocy, to wiesz gdzie my jesteśmy.-rzekła Naty idąc z Maxim za rękę. 

*********************************************************************************

Hej, sory, że taki krótki, ale te pierwsze trzy rozdziały będą krótkie z braku weny :( . Następny za dwa, trzy najpóźniej do tygodnia. Mam nadzieję, że się spodoba. 

S02 Rozdział 32 ~ Powrót Violetty


  
Francesca
Po stracie przyjaciółki nie chciałam uczestniczyć w zajęciach w Studio. Nie mogłam się pogodzić, że jej już z nami nie ma... To by się nie stało, gdyby nie istniała ta wredne żmije. Nie jestem wstanie pojąć, jak one wymyśliły takie coś? No nic, świat toczy się dalej, a ja muszę kiedyś się uśmiechnąć, ale nigdy nie zapomnę jej. Umówiłam się na herbatę z Marco i opowiedziałam jemu o śmierci Violetty. Marco również przeżył szok, dopiero dzisiaj dowiedział się o utracie Violetty. Był tym ogromnie zaskoczony. Próbowałam mnie pocieszać, ale to nic nie dało, dziwny jest teraz świat i każdy dzień bez niej, nie ma w nim radości, ciągle pada deszcz, a zarazem pojawia się słońce, to byłby znak jakby Violetta żyła. Może ona żyje? Sama nie wiem. Każdego dręczy to pytanie. Kiedy wychodziliśmy z Marco z herbaciarni napotkaliśmy biegającą i szukającą nas Naty, która rzekła zdyszana:
-Nie uwierzycie...
-Co?-zapytałam zaskoczona.
-Violetta się odnalazła!
Nie mogłam w to uwierzyć! Ona żyje! Cała się rozpłakałam ze szczęścia i rzekłam:
-A gdzie ona teraz jest?
-No więc była pod stertą dachu, ma uszkodzoną nogę, nawet prawie nie oddychała lecz lekarze uratowali ją i już wieczorem może wyjść ze szpitala!
-Dzięki Naty, muszę poinformować o tym Diega, Leona i innych. 
-Okej, pójdę z wami.-powiedziała uśmiechnięta Naty i biegiem poszliśmy do domu Diega.
Kiedy zapukaliśmy otworzyła nam matka Diega i rzekła:
-Wy pewnie do Diega, mam rację?
-Tak!-rzekłam.
-Niestety, Diego dzisiaj rano wyjechał na dwa tygodnie z ojcem do cioci z Londynu.
-Aha, to przepraszam i dziękuje do widzenia.
Zdziwiło mnie to, że po takim zdarzeniu Diego ma ochoty na jakieś wycieczki, zamiast martwić się o Violettę. W drodze do szpitala zadzwoniliśmy do Leona, który w mgnieniu oka przyszedł cały w skowronkach. Wszyscy poszliśmy do recepcji, zapytałam:
-Przepraszam, gdzie leży pacjentka Violetta Castillo?
-To jest numer 45, drugie piętro. 
-Dziękuję.-rzekłam i wszyscy udaliśmy się do sali. Kiedy Violetta i my ją zobaczyliśmy byliśmy uradowani, wyglądała na bardzo uradowaną. Na razie postanowiliśmy jej nie mówić, że Ludmiła i Camila spowodowały jej wypadek. 

Violetta
Byłam taka szczęśliwa, że moi przyjaciele mnie wspierają, nie mogłam uwierzyć, że Diego nie przyszedł, Francesca mi powiedziała, że Diego wyjechał ze swoim ojcem do ciotki, nie byłam z tego powodu smutna, cieszyłam się, że żyje, że w ostatniej chwili budowniczy zwołał karetkę pogotowia. Już zawsze będę dziękować Panu Bogu, za to, że mnie uratował, mogłam stracić rodziców, Federica, Tobiego, przyjaciół, Diega i Leona... jednak coś do niego czułam i to było silniejsze ode mnie. Natomiast wiedziałam, że on chodzi z Larą i to ją kocha. Chwilę pogadałam z przyjaciółmi. Nastała godzina dziewiętnasta, lekarz dał moim rodzicom wypis i lekarstwa, które mam zażywać, do trzech miesięcy. Obiecałam moim przyjaciołom, że już jutro przyjdę na lekcję do Studia i pogadamy, udałam się do hotelu. Po drodze Toby mnie przytulał i powiedział mi, że bardzo za mną płakał. Po drodze tata powiedział:
-Boże, dobrze, że moja córcia żyje i jest zdrowa. 
-Rzeczywiście, tato?
-Tak córeczko?
-A co spowodowało ten pożar?
-Wiesz... nie wiem, pewnie coś się tam zepsuło, jakieś uszkodzenie, nie znam się na tym.
-Tato, wiem, że kłamiesz, powiedz!
-No dobrze, zrobiła to twoja koleżanka, Ludmiła.
-Co?! Nie wybaczę jej tego, ale nie denerwuję się, muszę być spokojna.
-Masz rację całkowitą Violetta, teraz potrzebujesz spokoju.-rzekła Angie.

Następnego dnia...

Violetta
Już dzisiaj kolejne zajęcia w Studio, odprowadzili mnie Francesca i Naty. Gdy weszłam do Studia wszyscy mnie przytulali i nawet zaśpiewali mi piosenkę "Sejr Mejor". To było urocze, niestety w Studio była Ludmiła! Nie odzywałam się do niej w ogóle, tak samo jak nauczyciele, omijali ją. Próbowała na zajęciach zwrócić na siebie uwagę, ale to nic nie dało. Gdy czekałam na Naty, Pablo zawołał mnie do pokoju nauczycielskiego. 
Powiedział mi, że ma dla mnie pewną propozycję, mam zorganizować moje własne przedstawienie! Czułam się zaszczycona, oczywiście podziękowałam i zgodziłam się. Akurat przed pokojem czekała na mnie Naty, miałyśmy pójść po szkole do Francesci, która dostała wczoraj w nocy zapalenie krtani. Za nim wyszłyśmy podeszła do nas Ludmiła i rzekła:
-Ja cię ogromnie przepraszam Violetta!
-Ludmiła, nie wybaczę ci tego i nie jestem godna by z tobą rozmawiać, twoje przeprosiny mam gdzieś!
I tak wyszłyśmy z Naty. Przyszliśmy do domu Francesci, jej mama otworzyła nam drzwi. Fran leżała w swoim dużym łóżku z niebieską poduszką i żółto-czerwoną kołdrą. Nie mogła zbytnio rozmawiać, więc próbowaliśmy się z nią inaczej trochę porozumiewać. W pewnej chwili dostałam dwa SMSY. Pierwszy był od Federica, nagrał mi wiadomość. Razem z Naty i Fran odsłuchałyśmy wiadomość:
WIADOMOŚĆ NR.1
(Federico)
Violetta dowiedziałem się godzinę temu, że żyjesz. Bardzo się martwiłem o ciebie, bardzo cię kocham i może za dwa tygodnie przyjadę na tydzień do Buenos Aires, żeby Cię przypilnować. W Nowym Jorku jest cudnie, razem z Maddie mamy zdjęcie ze Statuą Wolności. Byliśmy oglądać Time Square. Jest tam cudnie, ale bardzo za wami wszystkimi tęsknie, pozdrów rodziców, Tobiego, Naty, Fran, Maxiego, Brodueya, Andresa i Leona. Papa. 
Dostałam również drugą wiadomość, była ona od Leona:
WIADOMOŚĆ NR.2
(Leon)
Cześć Viola. Spotkajmy się w parku, jest to pilne. Leon.
Gdy dziewczyny zobaczyły smsa od Leona pomyślały, że chcę do mnie wrócić, ja natomiast w to nie wierzyłam, ale poszłam do parku, pożegnałam się z Francescą i Naty i poszłam. 

Park

Violetta
Byłam już na miejscu. Leon czekał na mnie z bukietem kwiatów.
Rozmowa:
Leon: Usiądź. Słuchaj, wiem, że ostatnio za sobą nie przepadaliśmy, poszliśmy w inną stronę, ale Violetta mi na tobie zależy.
Violetta: Mi na tobie też, ale... jesteś z Larą.
Leon: Zerwałem z nią dla Ciebie.
Violetta: To miłe Leon, ale ja jestem z Diego. 

********************************************************************************





   
   

S02 Rozdział 31 ~ Czy ona... nie żyje?

Francesca
Byliśmy z Diegiem już na miejscu, w hotelu gdzie tymczasowo przesiadują państwo Castillo. Zapukaliśmy do pokoju 348, tam gdzie mieszkali. Otworzył nam zapłakany pan German. Zapytałam:
-Przepraszam panie Germanie, czy możemy wejść?
-Tak, wejdźcie.-powiedział ledwo ojciec naszej Violetty.
-Przepraszamy, że przeszkadzamy, ale martwimy się o nią i o państwo, wiadomo coś?
-Niestety nie.-wtrąciła się Angie, która była tylko o dwa procenty spokojna niż pan German.
-A na pewno dokładnie przeszukali dom?
-Tak, każdy zakamarek.-rzekła.
-A kamery?-wtrącił Diego.
-Nie wiem, chyba spłonęły, można było by się zapytać robotników.
-Dobry pomysł! Zadzwonię do nich! Mogą państwo mi podać ich numer komórkowy?-zapytałam.
-Tak, tak oczywiście.-rzekła Angie i podała nam wizytówkę robotników.
Pożegnaliśmy się z państwem Castillo i poinformowaliśmy ich, że jak my coś będziemy wiedzieć to od razu zadzwonimy. Bez wahania, gdy wyszliśmy zadzwoniliśmy do robotników, odebrał akurat mój wujek, który pomagał budowniczym, zapytał mnie:
-Cześć Francesca, to ja twój wujek Amando!
-Cześć wujek, mam do ciebie sprawę, ten dom, który teraz budujecie to... dom mojej przyjaciółki, do rzeczy, czy nie widzieliście kamer w tym domu?
-Wiesz, znaleźliśmy jakąś w kuchni, ale musielibyśmy zgrać ją na laptopa.
-To dobrze, bo mi jest ona bardzo potrzebna. Kiedy mogę po nią przyjść, żeby obejrzeć materiał?
-Wieczorem, około dwudziestej, pasuje?
-Oczywiście, dzięki wujek, na razie.-i odłączyłam słuchawkę.
Poinformowałam Diega, o tym co się dowiedziałam. Diego bardzo się ucieszył i zadzwoniłam do państwa Castillo by im powiedzieć o naszych nowych wieściach. Rodzice byli już trochę mniej zestresowani, natomiast ja już musiałam wracać do domu, pożegnałam się z Diegiem i poszłam do domu czekając tam do godziny dwudziestej. 

Naty
Trudno opisać to, co wydarzyło się te równe dwa miesiące temu. Violetta Castillo, moja najlepsza przyjaciółka może nie żyć, niech ja dopadnę tego, kto zrobił jej na złość! Dzisiaj miała być moja pierwsza randka z Maxim, ale przesunęliśmy ją na termin, w którym sprawa się wyjaśni. Dowiedziałam się, że Francesca i Diego zadzwonili do budowniczych, czy odszukali jakiś kamer. Natomiast odpowiedzi się nie dowiedziałam. Dzisiaj Studio było zamknięte, żołoba trwała... Rodzice Violetty, powiedzieli, że jeśli nie znajdą ciała córki do trzech miesięcy uznają, że ona nie żyje. To byłby dla nas ogromny, ogromny cios w prosto w serce. 

Leon
Dzisiaj chcę wyznać Larze, że ją nie kocham, ale z drugiej strony skąd mogę wiedzieć, że mi na Violettcie zależy? Może ona nie żyje? Ale jednak dzisiaj miałam zerwać z moją nową dziewczyną, nawet jeśli Violetta nie żyje, czy żyje. Wziąłem się w garść i za nim poszedłem na tor motocrossu, gdzie Lara teraz przebywa to postanowiłem pójść do parku, w którym spotykałem się z Violettą i ją pierwszy i ostatni raz pocałowałem. 

Wieczór:
Francesca
Punktualnie o godzinie dwudziestej byłam na miejscu, w domu mojej przyjaciółki. Mój wujek, Amando nie wiedział co jest na laptopie zgrane w kamerze, poprostu podał mi swojego laptopa i wzięłam go do hotelu, gdzie mieszkają rodzice Violetty. Po piętnastu minutach byłam na miejscu, rodzice mojej przyjaciółki byli już zestresowani, co zobaczą na filmiku, film ładował się powoli, do końca zgrywania filmiki zostało już tylko pięć minut. Czekaliśmy ogromnie zestresowani, to będzie moment, czy ona żyje? Czy też nie? I kto jest temu wszystkiemu winien? Wreszcie filmik zgrał się, z telepania kliknęłam ikonkę "Play". Przewinęliśmy filmik do godziny dwudziestej drugiej. Zauważyliśmy na filmiku, dwie osoby, które odłączają wszystkie kable i przewody. Potem uciekły. Przewinęłam trochę nagranie, i zrobiłam zbliżenie, w tej samej chwili razem z panią Angie, krzyknęliśmy: To Ludmiła i Camila! Pan German dodał:
-Kto? Znacie je?
-To moje uczennice, mogłam się po tym spodziewać! One najbardziej nie lubiły Violetty!
-Niech, ja ją dorwę! Zadzwonię za chwilę do jej matki, żeby dała jej takie lenie!
-Słuszna uwaga kotku, ale poczekaj znajdź teraz nagranie w którym wszyscy uciekaliśmy. Rzekłam:
-Niech państwo spojrzy, tutaj wychodzimy, a ogień zbliża się do Violetty, teraz sufit się wali, a na Violettę spada ten dach! No i koniec filmiku...
-Czyli ona...ona... nie żyje!-powiedział płaczący German. 
-Niestety...-powiedziałam cała we łzach. Ona jedyna była moją najlepszą przyjaciółką.
-Nie wiem, co o tym myśleć.-powiedziała płacząca mama Violetty. Dzwonię do matki Ludmiły, ale dopiero jutro! Możesz już iść Francesca, dziękujemy...-powiedziała cała we łzach Angie. 
Ciągle przez drogę nie dało mi to spokoju, że moja koleżanka, nie żyje! 

Następnego, deszczowego rana...

Ludmiła
Dzisiaj z rana zadzwonili do mojej matki państwo Castillo, dowiedzieli się co narobiłam... Mama wpuściła mi takie lanie, że uciekłam. Byłam winna! Mogę nawet przez to pójść do więzienia! A najbardziej szkoda było mi Violetty. Pierwszy raz poczułam, że ona jest kimś dla wszystkich bardzo ważna. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Spotkałam Francescą, która tylko powiedziała do mnie:
-Byś się z tą Camilą wstydziła! Pójdziesz siedzieć!
Zaczęłam okropnie płakać...

Leon
Dowiedziałem się co takiego Ludmiła z Camilą nawyprawiały, to był dzień Violetty, i w ten sam dzień narodzin, zginęła... 

**********************************************************************************   


   
   

Notka informacyjna

Hej!
Pewnie się zastanawiacie jak tak szybko piszę rozdziały? To nie ja pisze szybko rozdziały tylko je kopiuję z mojego starego bloga. Otóż kiedyś (dokładnie chyba 8 lutego) usunęłam bloga na którym pisałam te opowiadania, dzisiaj wzięła mnie chęć do dalszej pracy nad nimi dlatego przypomniałam sobie, że wszystkie rozdziały z mojego usuniętego bloga są w folderze zapisane w notatniku :) . Napisałam epilog, a teraz czas na drugi sezon, dodam jeszcze chyba cztery rozdziały z drugiego sezonu, a później sama będę tworzyć :) . Jeśli mnie nie zrozumieliście, piszcie w kom ;*

Rozdział 30 ~ Epilog

Violetta
Obudziłam się w piękny, słoneczny dzień. Dzisiaj moje urodziny! Pamiętam jak moja mama, Maria urodziła mnie o godzinie 19:00. Tak mi powiedział mój ojczulek. Ktoś zapukał do moich drzwi byli to: Fran, Naty, Angie, mój tato, Marco, Maxi i Diego. Zaśpiewali mi znaną piosenkę urodzinową "Sto lat". Potem zdmuchnęłam siedemnaście świeczek na babeczce pieczoną przez Olgę. Francesca zapytała mnie:
-Jakie pomyślałaś życzenie?
-Odpowiednie, dla mnie. Nie mogę zdradzić bo się nie spełni.-rzekłam wstając z łóżka.
Naty dodała:
-Zejdziemy na dół i pójdziemy do Studia solenizantko.-rzekła Naty i wszyscy zeszli na dół. 
Przebrałam się w koszulę z kołnierzykiem i z ćwiekami, do tego kremową, krótką sukienkę i buty na koturnie. Gdy zeszłam na dół Diego rzekł:
-Wow! Nie wiedziałem, że moja dziewczyna jest aż taka piękna!-rzekł Diego uśmiechając się do mnie.
-Rzeczywiście Diego można pozazdrościć tobie.-rzekli ze śmiechem Maxi i Marco. 
Dziewczyny również były zauroczone moim wyglądem, chciały ode mnie je pożyczyć po przyjęciu. Przed wyjściem jeszcze mały Toby zaśpiewał mi urocze Sto lat. Był taki uroczy, dałam mu całuska, przytuliłam go i ja Marco, Maxi, Diego, Fran, Naty i Angie wyszliśmy do Studia.
W Studio wszyscy składali mi życzenia, życzyli mi najwięcej miłości! W tej samej chwili do Studia przyszedł Leon i rzekł:
-Wszystkiego najlepszego Violetta. Dużo zdrowia, szczęścia i zadowolenia z przyjaźni i z miłości.
-Dzięki Leon, to wspaniałe życzenia.-rzekłam i pocałowałam go lekko w policzek. 
Nagle z sali muzycznej wybiegła Ludmiła i Camila, które rzekły:
-Ooo ty Violetko, masz dzisiaj urodziny?! Gdzie zaproszenia dla nas?
-Dla was?! Po tym co mi narobiłyście, nigdy. Trzeba sobie na nie zasłużyć.
-Ale Violu, my tylko...
-Nie Ludmiła wiem co kombinujesz, nie!-krzyknęłam i poszłam na zajęcia z muzyki.
Angie poprosiła byśmy wszyscy nauczyli się śpiewać czysto "Happy Birthday". Kiedy to śpiewali wszyscy śpiewali to dla mnie, byłam szczęśliwa, że wokół mnie jest tyle przyjaciół. Nie jestem sama, mam rodzinę, mam komu się wyżalić. Potem na zajęciach z tańca Gregorio był dla mnie bardzo miły, nawet mnie pochwalił za zrobienie obrotu "Spec". Następnie mieliśmy zajęcia z Beto i Pablem. Polegały one na tym, że musieliśmy zagrać Happy Birthday na wiolonczeli. Również dobrze mi poszło, nie wiem chyba dzień moich urodzin jest szczęśliwym dniem. Potem miały być druga godzina z Angie. Nastąpiła dwudziesto minutowa przerwa. Pogadałam z przyjaciółkami o moim przyjaciółkom jak mają przyjść ubrane i dokładnie kiedy mają przyjść. 

Ludmiła
Byłam na nią okropnie wkurzona! Jak można mnie nie zaprosić! Hańba! Obmyślałam z Camilą plan jakby tu zniszczyć jej dzień?

Violetta
Wreszcie skończyły się zajęcia w Studio. Razem z Naty i Francescą poszłyśmy do mojego domu, pomóc Oldze w przygotowaniach. Diego miał przyjść za godzinę bo musiał pójść jeszcze zrobić mamie zakupy. Byliśmy już w domu. Toby wraz z moim tatą dekorowali tort urodzinowy, a Ramallo i Olga wieszali dekorację. Postanowiłam, że Naty pomoże mi się ładnie ubrać i uczesać, a Francesca poodkurza salon. I tak podzieliłyśmy się zadaniami. Naty bardzo ładnie pofalowała mi włosy, do tego śliczne mi ubrania przygotowała. Nawet dziesięć minut nie minęło, a Francesca już poodkurzała całe zakamarki salonu i kuchni. Ona jest normalnie mistrzem! Do drzwi zapukał pierwszy gość, Diego. Otworzyłam mu drzwi, a on trzymał w rękach ogromne pudełko, był to mój prezent od niego. Prezenty dopiero mogłam rozpakować po zdmuchnięciu świeczek na torcie. Diego ubrał się w ładny smoking, postawił sobie włosy na żelu, był taki przystojny! Następnie do drzwi zapukał Maxi, zaśpiewał mi Sto Lat po francusku! Naty wyciągnęła moją listę gości i zaznaczała obecność gości, przy obecnych wstawiała plusika, a jak ich nie było wstawiała minusa. Natomiast to było sprawdzenie obecności "próbne". Przyjęcie dopiero miało się odbyć za godzinę. Mój tato włączył nam muzykę i tańczyliśmy. Ja z Diego, Maxi z Naty, a Fran z Tobym. Toby to naprawdę dobry tancerz-powiedziała z uśmiechem Francesca. Potem zapukał Broduey z Andresem. Czekaliśmy jeszcze tylko na Leona. Została mu minuta. Bałam się, że nie przyjdzie.


Leon
Bałem się, że nie zdąże. W ostatnich minutach bez pukania wszedł do domu Castillo. Widać było po minie Violetty, że bardzo się ucieszyła. Rzekłem:
-Przepraszam, że się spóźniłem, ale gdy mnie tata wiózł to były ogromne korki na mieście.
-Nic się nie dzieję Leon chodź wszyscy są na górze, Violetta cię odprowadzi.-rzekła Angie.
 Przywitałem się z Violettą i podarowałem jej prezent. Powiedziałem:
-Mam nadzieję, że się spodoba.-rzekłem i poszliśmy do jej pokoju. Przy stole siedzieli i rozmawiali Andres, Naty, Francesca, Broduey, Maxi i... Diego. Przywitałem wszystkich, na szczęście siedziałem obok Andresa i Francesci. 

Violetta
-Na sam początek może coś zaśpiewamy?
-Ja z miłą chęcią.-powiedział Broduey.
Wszyscy również przytaknęli i zaczęliśmy śpiewać "On Beat". Potem zaczęliśmy tańczyć choreografię Jackie. Następnie Francesca powiedziała:
-To co gramy w butelkę? Ten kto chce ręka do góry. Wszyscy podnieśli prócz Leona. Fran dodała:
-Przegłosowane! Gramy! Chyba, że Leon nie chcesz?-spytała go Francesca.
-Nie, nie gramy.-rzekł Leon i zaczęliśmy grać. 
Pierwsza zaczęła kręcić Naty. Wykręciła Andresa i powiedziała:
-Andres, prawda czy wyzwanie?
-A co to yy wyzwanie?
-Andres!-krzyknęliśmy wszyscy.
-No dobra, prawda. 
-Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
-Yyy... chyba tak!
-Dobra teraz ty kręcisz!-rzekła Naty.
Andres wylosował Diega:
-Diego prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie!
-Pocałuj Violettę!-zaśmiał się Andres.
I tak Diego pocałował mnie uśmiechając się.
Następnie Diego kręcił, wylosował Brodueya:
-Broduey, prawda czy wyzwanie?
-Prawda!
-Czy dalej myślisz o Camili?
-Nie, raczej nie.
-Ok, teraz ty kręcisz.
Broduey zaczął kręcić i wylosował Maxiego:
-Maxi prawda czy wyzwanie?
-Wyzywanie!
-Wyznaj miłość... Violettcie!
-Ej, a co ciągle ja!-krzyknęłam śmiejąc się.
-Niestety Viola takie życie-powiedział Leon.
I Maxi wyznał mi przepiękną, zabawną miłość. 
I tak oto zabawa dobiegła końca.
Angie zawołała nas na dół na torta urodzinowego. Było tam napisane "Happy Birthday Violetta!". Diego wraz z Maxim i Leonem zapalili siedemnaście świeczek. W pewnej chwili pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam za drugim razem wszystkie świeczki. Wszyscy zaczęli być brawo!

Ludmiła
Razem z Camilą obmyślałyśmy plan zrujnowania urodzin Violetty. 
-Camila, rusz tą głową!
-Nie mam bladego pojęcia.-rzekła zdyszana Camila.
-Mam! Jestem genialna! Wiem jak w ogóle pozbyć się tej małolaty! Chodź musisz mi pomóc. 
-A gdzie mamy iść Ludmiła?
-Jak to gdzie?! Do jej domu, zobaczy jak to nie ładnie zapraszać na imprezę dobrej przyjaciółki!

Violetta
Po zdmuchnięciu świeczek, goście i ja zasiedliśmy do stołu by zjeść tort. Oczywiście pochwaliliśmy Olgę za taki wkład pracy w ten tort. Po zjedzeniu Angie włączyła na megnetofonie piosenki, które stworzyliśmy przez te pięć miesięcy w Studiu. Zabawa była przednia, nawet Diego i Leon zaczęli się dobrze bawić i wariować. Naty pomyślała, że zagramy w limbo. To był świetny pomysł, dlatego wszyscy przyłączyli się. Pierwsza przez limbo przeszedłam ja, potem Diego, Leon, Broduey, Naty, Maxi, Francesca, Toby wraz z moim ojczulkiem, Angie, Ramallo i na końcu z babeczkami Olga. Najniżej przeszła Francesca i dostała wielką nagrodę, mój srebny naszyjnik. To jeszcze nie był koniec imprezy! Zostały nam takie zabawy jak: Konkurs na śpiew, Konkurs na tańce i na najlepszego matematyka.

Tymczasem, nie daleko domu solenizantki...

Ludmiła
-Chodź szybciej, Bozia dała nóżki, żeby szybko chodzić!
-Spokojnie Ludmiła już jesteśmy na miejscu! Oto jej mieszkanie!
-Dobra czas na działanie! Tylko musisz mnie pomalować!

Violetta
Czas na konkurs na śpiew. Jako pierwszy miał wystąpić Leon z Andresem w piosence "Voy Por Ti". 
Zaśpiewali według nas cudnie. W "jury" byli Angie, mój tato, Toby, Olga i Ramallo. Następnie mieli wystąpić wszyscy w piosence "En Mi Mundo".

W tym samym czasie...

Ludmiła
-Szybciej, wchodź po cichu. I tak weszliśmy od tyłu domu, do kuchni Violetty. Nie znałam się dokładnie na przewodach i na gazie, dlatego odłączyłam wszystkie kable jeśli chodzi o te przewody i postawiłam w kuchni kilka ubrań, które się paliły. Razem z Camilą zatarłyśmy ręce i schowaliśmy się w garażu. 

Violetta
Nagle gdy mieliśmy zacząć zgasło światło! Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mieliśmy oświetlenia. Wszyscy panikowaliśmy, nie wiedzieliśmy co począć! Nagle Broduey rzekł:
-Czy czujecie zapach ognia?
-Rzeczywiście!!!!-rzekliśmy wszyscy na głos. Nic nie widzieliśmy! Nagle poczułam jak sufit zaczyna opadać, poczułam otwarte wejście. Jednak zakręciło mi się w głowie, ogień się do mnie zbliżał.
Zemdlałam...



THE END PRIMERA TEMPORADA

********************************************************************************

Tak oto mój epilog :)) . Dobrnęłam do końca . Wcześniej dodałam
bo stęskniłam się za wami ;D . Prolog w niedzielę, wieczorkiem. Rozdział pierwszy już
21 lutego. ;) A za chwilę kilka zmian na blogu, które czekały od dawna... A jakie? Za chwilę
się dowiecie!

          

   

  

Rozdział 29 ~ Niepojęte

Violetta
Zbudziłam się przez budzik. Okazało się, że ja, Diego i Angie spóźniliśmy się do Studia!!! Jednak zachowałam zimną krew bo okazało się, że dzisiaj jest piątek, a Antonio ogłosił, że w piątek wszyscy mają dzień dodatkowy wolny. Byłam taka podekscytowana moimi urodzinami, które już jutro! Natomiast niepokoił mnie stan Federica, który przy stole mieszał jedynie łyżką swoje płatki kukurydziane na mleku. Angie zapytała Federica:
-Co cię tak leży na sercu Fede?
-A mamo, nic mi nie leży na sercu. Po prostu wstałem dzisiaj lewą nogą.
-Ja ci nie wierzę, powiedz.
-No więc mówiłem już o tym Violi, że moja dziewczyna, ta nowa uczennica, Maddie zaproponowała mi wyjazd do Nowego Jorku, by zamieszkać z nią i z jej rodzicami. 
-To trudna decyzja, ale powiedziałam już Fede, że niech robi co do niego należy, na pewno jego decyzja będzie słuszna.-wtrąciłam się.
-No właśnie, już podjąłem decyzję...
-I?-zapytałam.
-I moi drodzy, wyjeżdżam do Nowego Jorku wraz z Maddie. 
To co usłyszałam, to pomyślałam, że podjął on słuszną decyzję.
A na ile wyjeżdżasz i kiedy?-zapytał Diego siedzący obok mnie.
-Na rok, potem zobaczę będę za wami tęsknić, a wyjazd jest dzisiaj.
-Dzisiaj? Przecież Federico mam jutro urodziny!
-Kompletnie zapomniałem! Obiecuję, że wyśle tobie SMSA  z życzeniami.
-Myślałam, że przynajmniej zostaniesz do jutra, ale myliłam się, ale szanuję twoją decyzję.
-Dzięki Violetta za wyrozumiałość idę się pakować, samolot będzie za trzy godziny.
Najpierw Federico oznajmił wszystkim w Studio, że wyjeżdża z Maddie, potem powiedział to osobiście mojemu tacie. Wszyscy byli zasmuceni wyjazdem Włocha, najbardziej smutna byłam ja, Angie, mój tato i... Ludmiła! Nie wiem czemu, ale zaczęła okropnie płakać. Zapytałam ją co ją martwi?
Ona odpowiedziała:
-Idź stąd! Nie potrzebuję twojej pomocy! No i poszłam pożegnać się z Federiciem. Wszyscy, czyli nauczyciele, uczniowie Studia, mój tato, Angie, Toby poszliśmy na lotnisko. Gdy kapitan ogłosił: Proszę wsiadać i zająć miejsca, za minutę wyjeżdżamy! Wszyscy ucałowaliśmy Fede i... Federico za nim odleciał rzekł do mnie:
Bądź ostrożna Viola, będę o tobie pamiętał, papa. I tak wszyscy pomachaliśmy Federicowi przez okno samolotu. W pewnej chwili samolot uniósł się w powietrze i zniknął. Wszyscy byliśmy smutni, że Federico tak szybko "odleciał" od nas. Umówiłam się z Francescą omówić jutrzejsze przyjęcie urodzinowe. Francesca rzekła:
-Już się nie mogę doczekać! A tak na marginesie widziałaś jak Ludmiła płakała za Federiciem?
-No to trochę podejrzane i dziwne.

Tymczasem...

Ludmiła
Czekałam na Diega w parku. Chciałam z nim porozmawiać o naszym planie. Gdy przyszedł rzekł:
-Wszystko zgodnie z planem. Violetta poczuję moją miłość.
-Bardzo się cieszę.-uśmiechnęłam się szyderczo.
-Sory, ale muszę już iść, będę u niej nocować.
-O jak miło! A teraz spadaj!-krzyknęłam i Diego w mgnieniu oka poszedł.

Violetta
Nastał wieczór. Diego przyszedł wreszcie do domu, zachowywał się bardzo dziwnie i podejrzanie. Zapytałam go:
-A co ty taki zamyślonu?
-Aaa myślę o... twoich urodzinach!
-Super, ale wiesz, że już idziemy spać?
-Okej do zobaczenia, papa dobranoc.

Pamiętnik:

Drogi Pamiętniku
Jutro mój ważny dzień, urodziny. Mam nadzieję, że spędzę je tak jak sobie wymarzyłam.
Będzie to na pewno niezapomniana impreza w moim życiu. 
Już jutro skończę siedemnaście lat. Olgita bardzo się przejęła, tak samo mój tato,
Ramallo i Angie. Dziwne według mnie jest zachowanie Diega. Czuję, że coś przede mną ukrywa...
ale na razie nie myślę o tym tylko myślę o jutrzejszym dniu. 
 Besos, Violetta :))

*********************************************************************************
Sory, że taki krótki i nudny, ale nie mam weny, epilog będzie 21, ale również dopiero 1 lutego nie jestem pewna jak pójdzie mi z weną :(. A i tak dzisiaj dodałam 29 rozdział. Jeszcze raz przepraszam, że jest tak krótki, ale to dlatego, bo chce zrobić długi epilog :) . Epilog 21 stycznia lub 1 lutego, ale chyba wyrobię się z weną :) 

Obserwatorzy

Latte Szablono Sfera